Informacje

Prawo na lewym (pasie)

Data publikacji: 1 czerwca 2017, 09:41
Autor: L-instruktor.pl
Prawo na lewym (pasie)
fot. Grupa IMAGE; archiwum

Długotrwała jazda lewym nie tylko często denerwuje innych kierujących, ale jest najzwyczajniej niezgodna z prawem. Niestety, zagrożenie mandatem do 500 zł i 2 punkty karne, nie wszystkim przemawiają do wyobraźni.

W Polsce przybywa dróg dobrej jakości, szerokich tras szybkiego ruchu. Rośnie liczba dróg ekspresowych, autostrad. Coraz częściej spotykamy odcinki o podwyższonych limitach prędkości także w obrębie miast. To na pewno dobra wiadomość, nie sposób się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że w wielu regionach naszego kraju jeździ się dziś znacznie lepiej niż jeszcze 10 lat temu. Wystarczy jednak pokonać niedługi odcinek taką "lepszą" drogą, z więcej niż jednym pasem ruchu w jednym kierunku, aby odnieść wrażenie, że mimo wszystko coś jest nie tak.

Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym
Art. 16.
1. 
Kierującego pojazdem obowiązuje ruch prawostronny.
(...)
3. Kierujący pojazdem, korzystając z jezdni dwukierunkowej co najmniej o czterech pasach ruchu, jest obowiązany zajmować pas ruchu znajdujący się na prawej połowie jezdni.
4. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.

Ubytki w sygnalizowaniu zamiarów, jazda lewym (lub środkowym) pasem ruchu dłużej niż to konieczne, zatrzymywanie się w zabronionych miejscach, niepoprawne oznakowanie zepsutych pojazdów na poboczach. To smutna i równie niebezpieczna codzienność polskich autostrad. Skąd takie obrazki? Już ponad dwa lata temu na łamach L-instruktora poruszaliśmy podobny temat. Po lekturze listu, który wpłynął wtedy na redakcyjną skrzynkę podjęliśmy próbę odnalezienia odpowiedzi na jedno z pytań, jakie w nim padło. "Jak pokazać kursantowi jaka powinna być prawidłowa odległość od poprzedzającego pojazdu przy prędkości ponad 100 km/h" - pytała w swojej wiadomości e-mail instruktorka Małgorzata.

W rozmowach z instruktorami często daje się słyszeć żal, że są zmuszani by ulec presji jazdy wyłącznie "po mieście". W mieście bowiem będzie egzamin, a nie na obwodnicy. Dlatego to właśnie jazdę po ulicach miast, rondach, czy równorzędnych skrzyżowaniach wolą ćwiczyć kursanci, niż wyjeżdżać poza miasto, gdzie na pewno nie pojadą samochodem WORDu. To jedna z hipotez, która być może jest odpowiedzią na pytanie o niewysoką jakość wyszkolenia kierowców w "autostradowej jeździe". Prawda jest też taka, że nie każdy polski OSK ma w okolicy drogi ekspresowe, nie mówiąc o autostradach.

"Co czuje kierowca, kiedy zza zakrętu na autostradzie wyłania mu się stojące na poboczu auto bez trójkąta?" - mówił już dawno temu w rozmowie z L-instruktorem Karol Kreft, właściciel OSK "Jankar" z Redy. "To trzeba poczuć i tego spróbować" - dodał. Niestety wielu kursantów woli się "turlać" wokół ośrodka egzaminowania.

Tacy adepci sztuki kierowania - o ile zdadzą egzamin - trafiają później na drogi w roli samodzielnych kierujących. Tam już nie ma miejsca na "turlanie". Nie ma na dachu "elki", która przyznaje taryfę ulgową na drodze. Jeśli w jej miejsce pojawiają się tylko nerwy i odgłosy klaksonów innych kierowców, to jeszcze nie jest wcale tak źle. Gorzej, jeżeli nieprzywykły do szybszej jazdy człowiek za kółkiem, nieumyślnie tworzy niebezpieczne sytuacje. Na drogach ekspresowych i autostradach występują zupełnie inne zagrożenia. Owszem, takie drogi są bezpieczniejsze, dochodzi na nich do mniejszej ilości zdarzeń. Jeśli jednak już na autostradzie dzieje się coś złego, to skutki często są tragiczne.

Jak Ty radzisz sobie z problemem nauki jazdy w warunkach innych, niż miejskie?

W jaki sposób podczas zwykłego szkolenia na kategorię B, skutecznie nauczyć kursanta prawidłowego korzystania z dróg szybkiego ruchu?